środa, 20 grudnia 2017

Chłopak, który zakradał się do mnie przez okno // Kirsty Moseley


Cześć!
Strasznie się cieszę, że znalazłam czas w okresie szaleństwa przedświątecznego, żeby napisać kilka słów o książce, którą jakiś czas temu przeczytałam.
Bardzo się na niej zawiodłam, ale przynajmniej będę mogła napisać w końcu coś złego o jakiejś książce, co mi się rzadko zdarza.
Tak czy siak zapraszam do czytania moich żali.
UWAGA: W recenzji mogą pojawić się drobne SPOILERY.

"Od zawsze unikam jakiegokolwiek fizycznego kontaktu. Dotykać może mnie tylko mama, mój brat Jake i… Liam. Od ośmiu lat co wieczór chłopak z domu naprzeciwko zakrada się przez okno do mojej sypialni i zasypiamy niewinnie przytuleni. Gdyby Jake wiedział, że Liam spędza u mnie każdą noc, chybaby go zabił. Liam to największe szkolne ciacho. Szaleją za nim wszystkie dziewczyny, a on zmienia je jak rękawiczki. Nie mogę go rozgryźć. W dzień zachowuje się jak megadupek, a w nocy jest ciepły i kochany. Wiem, że nie mogę się w nim zakochać – związki Liama nie trwają dłużej niż kilka nocy…"

- opis z lubimyczytac.pl

 





Okej, wiedziałam, że to młodzieżowy romans, który opiera się na schemacie związku "bad boy'a" z "szarą myszką". JEDNAK jestem zdania, że każdy schemat można opisać w sposób oryginalny, ciekawy, dlatego sięgnęłam po tę książkę. Zaciekawił mnie opis, ładna oprawa graficzna i przyrównywanie autorki do Colleen Hoover (niesłuszne!).

W dwóch słowach: Zawiodłam się.

I nawet nie wiem od czego powinnam zacząć. Może od fabuły, która faktycznie na początku miała potencjał, a później poziom tylko spadał i spadał... Powieść porusza temat molestowania seksualnego i przemocy w rodzinie co jest jak najbardziej na plus. Jednak problem wydaje się być spłycony do granic możliwości, jakby był jedynie postawą do stworzenia głównego bohatera męskiego (naszego bad boy'a), którego zadaniem jest bronienie damy w opresji.
Fabuła jest tak strasznie PRZEWIDYWALNA, że w połowie książki miałam ochotę nią rzucić (czego nie zrobiłam, wyłącznie z szacunku do literatury - jaka by nie była). Po pierwszych trzydziestu stronach czytelnik od razu wie, jak powieść się zakończy.

Przejdę teraz do bohaterów, którzy chyba sprawili mi największy problem podczas czytania. Są tak SZTUCZNI i NIEPRAWDZIWI w swoim zachowaniu, w tym co robią i mówią; że co chwilę pukałam się w głowę nad ich głupotą. Kreacja głównej męskiej postaci - Liama, jest po prostu okropna. Plastikowy chłoptaś, który z założenia ma być tym "złym, mrocznym, tajemniczym bad boy'em", a który w co drugim zdaniu używa słowa "Aniołku". Nie, to tak nie działa. Jeśli już tworzymy bohatera, który ma być tym wrednym buntownikiem z problemami, to niech taki będzie, zamiast tworzyć postać kompletnie odrealnioną od rzeczywistości. Nie kupiłam historyjki o rzekomym "zakochaniu od pierwszego wejrzenia", cała historia tej miłości jest po prostu absurdalna i śmieszna.

O bracie głównej bohaterki (Amber) - Jake'u, wydaje się, że wiemy tylko dwie rzeczy: to, że ZAWSZE jest gotów bronić swojej ukochanej siostry oraz, że lubi się powtarzać. Nie mam pojęcia ile razy wściekłym tonem oskarżał swoją siostrę i Liama o bycie razem (co mu bardzo nie pasowało), co mnie tak strasznie irytowało, że ohhh... Po prostu nie mogę. Jake był irytujący do bólu, tak samo Liam z tym swoim "aniołkiem" i główną bohaterką, do której zaraz przejdę. Co było dla mnie zaskoczeniem (żartuję - ta historia stała się mi tak obojętna już w jej połowie, że nie wywołało to żadnych emocji) to fakt, że, gdy Jake dowiedział się o związku Amber z Liamem, jakoś mało się denerwował. Szczerze, był dziwnie obojętny, co było strasznie absurdalne, patrząc na to, jak wcześniej reagował.

Czas na główne danie - kreację głównej bohaterki o, jakże oryginalnym (jak wszystkie postaci w tej książce) imieniu - Amber. Nie wiem od czego mam zacząć. Dziewczyna została wykreowana jako bojąca się dotyku ludzi oraz nawiązywania bliższych relacji z mężczyznami. I miało to sens, biorąc pod uwagę to czego doświadczyła w dzieciństwie, więc liczyłam na powoli rozwijające się uczucie między nią, a Liamem. Chyba zbyt wiele wymagałam. Bohaterka po trzech dniach związku już nie ma oporu z całowaniem się czy dotykaniem z facetem. Na początku oczywiście miała MALUTKIE opory (hehe), ale po tygodniu decyduje się zdobyć tabletki antykoncepcyjne. Czuć ten absurd? Dziewczyna, która przeżywa traumę z dzieciństwa, miewa z tego powodu koszmary, a każdy dotyk sprawia jej dyskomfort - po tygodniu chce uprawiać seks. Ubawiłam się podczas czytania jak nigdy. Dosłownie z dnia na dzień staje się bad girl, seksbombą, czy jak to nazwać. Nagle nie ma oporów przed całowaniem się na środku korytarza albo flirtowaniem z kim popadnie.

Nie, nie, nie i jeszcze raz nie.


Jedyny plus jaki znalazłam w tej książce to ile razy wywołała uśmiech na mojej twarzy. Co z tego, że był to raczej uśmiech zażenowania. Aha, no i szybko się czytało.






★☆☆☆☆☆☆☆☆☆

Niestety jestem na nie. Jednak pisanie tej recenzji sprawiło mi nie lada przyjemność, gdyż mogłam się trochę wyżyć, haha.

Do następnego postu! Wesołych Świąt!











wtorek, 19 grudnia 2017

Trzy godziny ciszy // Patrycja Gryciuk


Witajcie! ✨
Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moją opinią na temat książki autorstwa Patrycji Gryciuk. Zapraszam do czytania.

~~~

"Pisałam do niego listy. Dużo listów. Na początku mi odpisywał, potem coraz rzadziej. Aż do momentu, kiedy przesłał mi czystą białą kartkę ze swoim imieniem w prawym dolnym rogu. Pustka na tym papierze przerażała swoją bladością. Do dzisiaj widok białej kartki wywołuje we mnie strach i nie chodzi o brak pomysłu na nowe książki….

(fragment powieści)



Przez trzy godziny ciszy można wyjaśnić sobie tyle, co przez tygodnie rozmów, a wysyłając pusty list, wyrazić więcej niż za pomocą tysięcy słów.

Kiedy Patrycja dowiaduje się, że jest śmiertelnie chora, postanawia rzucić wszystko i wrócić do Gourdon – małej miejscowości na południu Francji, gdzie w dzieciństwie jeździła na wakacje. Jednocześnie próbuje sprowadzić tam Marnixa, miłość jej życia, z którym nie miała kontaktu od dziewięciu lat. Jednak czy powrót do przeszłości, w przeddzień żegnania się ze światem, to aby na pewno dobry pomysł?

Hipnotyzująca opowieść, w której tajemnice z młodości nie pozwalają o sobie zapomnieć. Bolesne wspomnienia mieszają się z teraźniejszością, a sny wydają się prawdziwsze od rzeczywistości. Patrycja Gryciuk zabierając nas na malownicze Lazurowe Wybrzeże, w pięknym stylu snuje opowieść pełną namiętności, mroku i szaleństwa."

- lubimyczytać.pl 



To, ile ta książka wzbudziła we mnie emocji jest aż niemożliwe! Zaczynając czytać nie miałam pojęcia, że nie oderwę się od tej pozycji dopóki jej nie skończę. Nie wiem co dokładnie to spowodowało, ale bardzo zaangażowałam się w tę historię i przeżywałam, jakbym to ja była jej bohaterką.

Czym Trzy godziny ciszy skradło moje serce?

Jednym z czynników była zapewne Francja. Obłędne opisy i ogromne znaczenie tych miejsc dla głównej postaci sprawiły, że naprawdę uwierzyłam w tą historię. Po paru rozdziałach nawet współodczuwałam emocje towarzyszące Patrycji względem tego kraju. Coś niewyobrażalnie pięknego.

Autorka zachwyciła mnie stylem pisania. Bogactwo językowe zrobiło na mnie ogromne wrażenie. Raczej rzadko mam tak, że zakochuję się w danej powieści już po przeczytaniu paru rozdziałów. Nawet nie umiem tego odpowiednio ubrać w słowa.

Ciekawe były też dwa czasy, jakie zostały w tej powieści przedstawione. Z jednej strony mamy teraźniejszość w której bohaterka przybywa do Francji, a z drugiej wspomnienia nawiedzające ją podczas pobytu tam. 

Patrycja jest jedną z ciekawszych postaci z jakimi miałam styczność. Jest taka prawdziwa w tym co robi, że ma się wrażenie jakby oglądało się film. W mojej głowie samoczynnie kreowały się obrazy tego co bohaterka robi i jak wygląda. Portrety psychologiczne i tło historyczne innych postaci również były bardzo dopracowane i wiarygodne.

Ta historia zniszczyła mnie emocjonalnie. Nie żartuję! Podczas czytania nie miałam nawet czasu zaczerpnąć oddechu. Po lekturze tego dzieła siedziałam w moim pokoju przez trzy godziny w ciszy. Dosłownie.

Cały czas zadaję sobie jedno pytanie... Dlaczego tak mało mówi się o Trzech godzinach ciszy? Jest to jedna z lepszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku i mam zamiar dzielić się emocjami związanymi z nią z każdym! Już teraz książka powędrowała w rodzinny obieg. Aktualnie czyta ją moja ciocia, co mnie niezmiernie cieszy.

Ja idę dalej ryczeć a Wam serdecznie polecam.




Końcowa ocena: ★★★★★★★★★

Trzymajcie się i do napisania ♥








Autorka: Oliwia 
Data: 19.12.2017
 

piątek, 18 sierpnia 2017

Szóstka Wron // Leigh Bardugo

Hej!
Kilka tygodni temu skończyłam czytać Szóstkę Wron i dopiero teraz jestem w stanie napisać o tej książce recenzję. Zebrałam swoje myśli i jestem gotowa podzielić się z wami moją opinią.

~~~

"Sześcioro niebezpiecznych wyrzutków.
Jeden niewykonalny skok.

Przestępczy geniusz Kaz Brekker otrzymuje ofertę wzbogacenia się ponad wszelkie wyobrażenie – wystarczy w tym celu wykonać zadanie, która z pozoru wydaje się niewykonalne:

– włamać się do niesławnego Lodowego Dworu (niezdobytej wojskowej twierdzy)
– uwolnić zakładnika (a ten może rozpętać magiczne piekło, które pochłonie cały świat)
– przeżyć dostatecznie długo, żeby odebrać nagrodę (i ją wydać)

Kaz potrzebuje ludzi wystarczająco zdesperowanych, żeby wraz z nim podjęli się tej samobójczej misji, oraz dostatecznie niebezpiecznych, żeby ją wypełnili. Wie, gdzie ich szukać. Szóstka najbardziej niebezpiecznych wyrzutków w mieście – razem mogą być nie do zatrzymania. O ile wcześniej nie pozabijają się nawzajem."
- lubimyczytać.pl


Kupiłam tą książkę zupełnie przypadkowo, będąc na wakacjach. Akurat była na nią promocja w empiku. Wcześniej nie miałam w ogóle ochoty jej kupować ze względu na opinie jakie o niej usłyszałam od pewnych osób. Natomiast nie żałuję, że udało mi się ją pozyskać.

Od samego początku byłam ciekawa tej historii. Zaczynając ją czytać nie bardzo miałam pojęcie w jakim klimacie jest ta książka utrzymana, gdyż przed lekturą Szóstki Wron nie sięgnęłam po trylogię Grisza. Pozytywnie się zaskoczyłam. Ketterdam - nie mam słów, aby opisać to miasto. Uwielbiam to w jaki sposób autorka je opisała i trochę żałuję, że nie było go więcej w tym tomie, aczkolwiek już z góry wiemy, że fabuła Szóstki Wron głównie opiera się na niemożliwym skoku, który miał miejsce w Fjerdzie. Na szczęście w drugim tomie ( swoją drogą, który już zaczęłam czytać ) główna akcja dzieje się właśnie w Ketterdamie.
Powieść jest świetnie zbudowana. Sytuacje polityczne państw są dobrze nakreślone, przez co świat wykreowany przez autorkę wydaje się jeszcze bardzie intrygujący.

Dużą kontrowersję wzbudza Kaz Brekker, czyli jeden z głównych bohaterów. Jedni mówią, że są w nim zakochani, a inni, że ich irytuję bądź, że w ogóle ta postać nie ma racji zachowywać się w ten sposób przy braku zarysu tła historycznego. W pierwszych rozdziałach muszę przyznać, że miałam problem z tym bohaterem, ponieważ Kaz był dla mnie mało realną postacią czy osobowością. Ale z czasem, kiedy to autorka w dalszych rozdziałach dobrze zarysowuje jego portret psychologiczny oraz dlaczego zachowuje się w taki, a nie inny sposób, muszę przyznać, że przepadłam. Wiem czemu inni czytelnicy mogą go nie lubić i szanuję tą opinię. Ja osobiście sądzę, że Kaz jest naprawdę bardzo ciekawym bohaterem, wartym uwagi. Kocham jego geniusz i tyle. Bardziej wkurzało mnie to, że każdy z głównych postaci ma o nim podobne zdanie.

Co do innych postaci... Ogromnym plusem jest to, że każdy z tytułowej Szóstki Wron jest zupełnie inny. Uważam, że Leigh Bardugo idealnie poradziła sobie z kreacją postaci. Dzięki temu, że bohaterowie pochodzą z różnych państw mamy okazję lepiej poznać ich kulturę, co jest kolejnym argumentem wspierającym stwierdzenie jak wspaniały dobrze skonstruowany jest ten świat. Wyjątkową sympatią pałam do Inej, Jespera i Kaza, co nie oznacza, że za resztą nie przepadam. Fascynujące jest to tak naprawdę, że kocham te postacie, mimo to, że są kłamcami, oszustami, zabójcami, złodziejami itd.

 Styl pisania Bardugo jest przystępny. Chodzi mi o to, że łatwo i szybko się to czyta, ale jest spokojny, co może nie przypaść do gustu osobom, które spodziewają się nie wiadomo czego.

Niekiedy jednak denerwowały mnie te przerywniki w postaci wracania do przeszłości bohaterów. Mam problem z tą częścią książki, ponieważ z jednej strony jestem ciekawa historii jaka wiąże się z tymi postaciami, ale momentami było to po prostu nudne. Wydaje mi się, że autorka mogła to lepiej rozegrać.

Akcja w Szóste Wron ma takie tempo, że czytając nie możemy się oderwać. Tam cały czas się coś dzieje. Napięcie działa na emocje podczas czytania niewiarygodnie. Książka jest niesamowicie wciągająca. Do tego klimat jest po prostu cudowny. Podczas czytania słuchałam soundtracka z Wiedźmina 3, który idealnie się do tego sprawdził i wzmocnił nastrój.

Mam wrażenie, że ta recenzja była chaotyczna, ale nie potrafię wypowiedzieć się o tej książce w inny sposób. Na szczęście kupiłam Królestwo Kanciarzy i jestem w połowie. Jeśli będę w stanie napisać o tej książce cokolwiek sensownego (czuję, że będę przez nią wyć) to pojawi się recenzja. Tymczasem ja wam dziękuję za przeczytanie i serdecznie polecam zapoznać się z Szóstką Wron, a jeśli już czytaliście to chętnie poznam wasze zdanie w komentarzu.


Końcowa ocena: ★★★★★★★★★

Trzymajcie się i do napisania ♥



Autorka: Oliwia 
Data: 18.08.2017

poniedziałek, 24 lipca 2017

Sarah J. Maas / #poznajautora


Hej!
Dzisiaj przygotowałam post tematyczny, w którym skupię się na książkach jednego autora.
Na pierwszy ogień - Sarah J. Maas, autorka bestsellerowych serii "Dwór cierni i róż" oraz "Szklany tron".
W tej notce ocenię obydwa pierwsze tomy serii i porównam ich zalety i wady.



Co charakteryzuje powieści tej autorki?
Przede wszystkim bogate w szczegóły opisy, które nie nudzą, a ciekawią. Ja nie jestem fanką opisów, mając w pamięci "W pustyni i w puszczy" Henryka Sienkiewicza, gdzie opisy były rozwleczone na kilka stron. Jednak Sarah w magiczny sposób opisuje świat i bohaterów, wręcz chce się je pochłaniać.

Dobrze kreuje bohaterów, są ciekawi, różni, ale i posiadają wady.
Główna bohaterka Szklanego tronu była momentami bardzo irytująca, ale taka miała być! Taką ją stworzyła autorka, jej pyskowanie i cięty język wyróżniają ją spośród przeciętnych bohaterek książek. Z kolei Rhysand z Dworu cierni i róż dosłownie skradł moje serce! Tajemniczy, nieco mroczny przeplata się przez historię głównych bohaterów i miesza. Lubię takie postaci, niebanalne, oryginalne.

 

SZKLANY TRON

OPIS: 
 Celaena Sardothien odbywała ciężką karę za swoje przewinienia wystarczająco długo, by przyjąć propozycję, z której nie skorzystałby nawet szaleniec: jej dożywotnia niewolnicza praca w kopalni soli nie musi kończyć się dopiero z dniem jej śmierci, jeśli tylko dziewczyna zdecyduje się wziąć udział w turnieju o miano królewskiego zabójcy. To będzie walka na śmierć i życie, ale Celaenie nieobce są tajniki fachu zawodowego mordercy. Jeśli się jej powiedzie, po kilkuletniej służbie na królewskim dworze odzyska wolność. Jeśli nie – zginie z rąk któregoś z przeciwników: złodziei, zabójców i wojowników, najlepszych w całym królestwie. Szanse na pomyślne przejście wszystkich etapów turnieju są niewielkie, ale Celaena nie ma nic do stracenia.

Pod okiem wymagającego dowódcy straży rozpoczyna przygotowania do starcia z najgroźniejszymi osobnikami królestwa. Wkrótce jednak pojawiają się komplikacje: ginie jeden z uczestników turnieju, a niedługo potem podobny los spotyka innego rywala młodej zabójczyni.

Czy Celaena zdoła dowiedzieć się, kto stoi za tajemniczymi zabójstwami? Czasu jest coraz mniej, a dziewczyna musi mieć się na baczności – zabójca może obrać za kolejny cel właśnie ją. Śledztwo doprowadzi do odkryć, których nigdy by się ni niespodziewała.

- z lubimyczytac.pl
 

Zalety:
  • Postać Doriana (uwielbiam go!)
  • Oryginalny pomysł na historię
  • Wartka akcja
Wady: 
  • Bohaterka momentami (bardzo) irytuje
  • Przewidywalne zakończenie 
  • Prostolinijna fabuła


DWÓR CIERNI I RÓŻ 

OPIS:
 Dziewiętnastoletnia Feyre jest łowczynią – musi polować, by wykarmić i utrzymać rodzinę. Podczas srogiej zimy zapuszcza się w poszukiwaniu zwierzyny coraz dalej, w pobliże muru, który oddziela ludzkie ziemie od Prythian – krainy zamieszkanej przez czarodziejskie istoty. To rasa obdarzonych magią i śmiertelnie niebezpiecznych stworzeń, która przed wiekami panowała nad światem.
Kiedy podczas polowania Feyre zabija ogromnego wilka, nie wie, że tak naprawdę strzela do faerie. Wkrótce w drzwiach jej chaty staje pochodzący z Wysokiego Rodu Tamlin, w postaci złowrogiej bestii, żądając zadośćuczynienia za ten czyn. Feyre musi wybrać – albo zginie w nierównej walce, albo uda się razem z Tamlinem do Prythian i spędzi tam resztę swoich dni.
Pozornie dzieli ich wszystko – wiek, pochodzenie, ale przede wszystkim nienawiść, która przez wieki narosła między ich rasami. Jednak tak naprawdę są do siebie podobni o wiele bardziej, niż im się wydaje. Czy Feyre będzie w stanie pokonać swój strach i uprzedzenia?
Pełna namiętności i pasji, romantyczna, brutalna i okrutna. Jedno jest pewne: Dwór cierni i róż to z pewnością nie cukierkowa baśń w stylu Disneya… 

- z lubimyczytac.pl


ZALETY:
  • Dobrze wykreowana główna bohaterka
  • Wykorzystanie historii o Pięknej i Bestii oraz mitu o Persefonie 
 WADY:
  •  Dość przewidywalne zakończenie
  •  Momentami opisy lekko mnie męczyły

 
Więc, którą polecam bardziej?
 To zależy czego oczekujecie od książki. W DCIR znajdziecie romans, magię i wyjątkowy klimat, natomiast w ST walki i wartką akcję. Co łączy te książki, to na pewno dobrze wykreowane światy pełne magii i królestw.
Mi bardziej do gustu przypadł Dwór, jednak obydwie serie pokochałam i zamierzam skompletować je na mojej półce ♥

 


A Wy czytaliście którąś z pozycji Sarah J. Maas? Lubicie jej styl pisania?
Dajcie znać w komentarzu, co sądzicie o książkach.
Do następnego!


 
 

sobota, 22 lipca 2017

Jak zwalczyć kaca książkowego?



Hej!
Dawno mnie tu nie było.
Kompletnie pochłonęły mnie seriale i wyjazdy co sprawiło, że miałam mniej czasu na czytanie i blogowanie.
Dziś coś innego, post o tematyce około książkowej.
Post dla prawdziwych książkoholików, mianowicie: Jak pozbyć się książkowego kaca?


Na pewno każdy z Was doświadczył czegoś takiego.
Macie ochotę czytać, chcecie, ale... nie możecie. Ciągle coś przeszkadza, odrywacie się od książki i nie możecie ponownie zmusić do jej czytania.
Mnie takie uczucie złapało na początku tych wakacji i muszę się przyznać, że od czerwca nie skończyłam żadnej książki.
Czytam opowiadania na wattpadzie, oglądam seriale i... jakoś nie mogę się zmusić do czytania.

Jak to zwalczyć?


 

  •  ZMUŚ SIĘ 
     Najprostszym sposobem jest po prostu zrelaksowanie się, rozłożenie wygodne na kanapie i zmuszenie się. Trzeba to przeboleć i zwalczyć początkową niechęć.

  • POCZEKAJ
     Po prostu daj sobie spokój na jakiś czas z czytaniem. Nic na siłę. Znajdź fajne filmy lub seriale i odpocznij od książek. Niedługo znów poczujesz na nie apetyt;)

  • ZNAJDŹ IDEALNĄ KSIĄŻKĘ
   Znajdź taką lekturę, która z pewnością cię wciągnie. Coś z twojego ulubionego gatunku lub autora. Książka powinna cię porwać, a nie przestaniesz jej czytać, dopóki nie skończysz. I kac zwalczony!

    
 A Wy macie jakieś niekonwencjonalne sposoby na walkę z kacem książkowym?
Dajcie mi o nich znać w komentarzu!
Mam nadzieję, że post Wam się spodobał.
Przy okazji zapraszam na mojego nowego bookstagrama: *klik*
Do następnego postu!



czwartek, 20 lipca 2017

WYDAWNICTWO ZE SŁOWNIKIEM // Alice's Adventures in Wonderland & The Wonderful Wizard of Oz

Cześć!
Dzisiaj przychodzę do was z innym postem niż zwykle. Dzięki uprzejmości Wydawnictwa [ze słownikiem] miałam możliwość przeczytania Alicji w Krainie Czarów oraz Czarnoksiążnika z Krainy Oz w oryginale. Już od dawna chciałam zapoznać się z jakimiś klasykami w języku angielskim, lecz bałam się, że jeśli już kupię je, to i tak będą leżeć na półce, ponieważ nie byłam do końca pewna mojej znajomości angielskiego. Miałam mieszane uczucia czy dam radę przeczytać całość. Na szczęście z pomocą przyszło Wydawnictwo [ze słownikiem]!

~~~

Może na sam początek kilka informacji o wydawnictwie:

"Wydawnictwo [ze słownikiem] oferuje unikalne na polskim rynku publikacje w języku angielskim wraz z podręcznym słownikiem angielsko-polskim.[...] Seria publikacji opracowanych i wydanych przez [ze słownikiem] ma na celu ułatwienie zrozumienia czytanych powieści. W odróżnieniu od wydawnictw dwujęzycznych pozostawia czytelnikowi interpretację znaczeń i kontekstów, a tym samym sprawia, że czytanie w języku obcym staje się nie tylko przyjemne ale i rozwija umiejętności językowe"
~ zesłownikiem.pl 

~~~

Teraz postaram się wam przybliżyć co znajduje się w każdej z książek i jaki jest sekret łatwiejszego czytania w języku obcym.

Poza oczywiście tekstem powieści, książka zawiera trzy słowniki:
1.Vocabulary of most common words.
Jest to słownik, który znajduje się zaraz po spisie treści. Przedstawia on najczęściej używane słowa w danej publikacji.


2. Podręczny słownik na marginesie.
Obok tekstu powieści, na każdej stronie znajduje się podręczny słowniczek z najtrudniejszymi wyrazami oraz tymi, które nie znajdują się w spisie najczęściej używanych słów.






3.Vocabulary.
Na końcu książki jest zamieszczony słownik wszystkich słów, które zostały użyte w danej publikacji.


~~~

Tym, co również charakteryzuje Wydawnictwo [ze słownikiem] jest przyporządkowanie książek do odpowiednich poziomów zaawansowania języka angielskiego.

1. Początkujący: A1 i A2
2. Średniozaawansowany: B1 i B2
3. Zaawansowany: C1 i C2

Dzięki temu podziałowi możemy dopasować swoją znajomość języka do trudności tekstu. Na stronie wydawnictwa możemy znaleźć spis aktualnych wydań książek wraz z dopisanym poziomem zaawansowania [ klik ].

~~~

Gdzie kupić i jaka cena?

Aby przejść do strony, gdzie można zakupić książki Wydawnictwa [ze słownikiem] wystarczy kliknąć w wybraną księgarnię:
allegro
empik
bonito.pl
merlin.pl
czytam.pl
taniaksiazka.pl
aros.pl

Cena według mnie naprawdę nie jest duża, ponieważ jak pewnie wiecie książki anglojęzyczne nie kosztują mało, natomiast publikacje tego wydawnictwa zaczynają się od 19 zł, więc według mnie jest warto.

~~~

Przejdźmy teraz do mojej opinii na temat przeczytanych książek:


Alicja w Krainie Czarów [Alice's Adventures in Wonderland] // Lewis Carroll

"Niezapomniana, klasyczna powieść na pograniczu snu i jawy. Magiczna podróż małej dziewczynki do fantastycznej krainy, w której wszystko może się zdarzyć. Tę powieść Lewisa Carrolla, wybitnego matematyka i profesora Oxfordu, uznano za arcydzieło literatury światowej. Doskonała lektura dla czytelnika w każdym wieku."
~ lubimyczytać.pl

Już od dzieciństwa zakochałam się w tej historii i było dla mnie zaszczytem czytanie jej w oryginale. Zarówno film, jak i książka bardzo przypadły mi do gustu. Uważam, że bohaterowie są bardzo ciekawie wykreowani. Uwielbiam ten cały absurd, który oplata fabułę. Wiem, że wielu starszym czytelnikom nie do końca podobało się to, co wytworzyła wyobraźnie autora, aczkolwiek ja to bardzo szanuję. Alicja w Krainie Czarów jest bardzo osobliwą książką i nie każdemu się spodoba, dlatego powinniście sami po nią sięgnąć jeśli jeszcze nie czytaliście aby się przekonać. Myślę, iż tą pozycję mogą czytać zarówno dorośli, jak i dzieci. Jest to jedna z tych powieści, które dorastają wraz z czytelnikiem. Nic dodać, nic ująć. Bardzo się cieszę, że ją przeczytałam.


 Czarnoksiężnik z krainy Oz [The Wonderful Wizard of Oz] // Lyman Frank Baum
„Czarnoksiężnik z krainy Oz” to niezapomniana przygoda dwunastoletniej Dorotki, która za sprawą potężnego tornada trafia do magicznej krainy Oz. Dziewczynka spotyka tam przyjaciół: Stracha na wróble, tchórzliwego Lwa oraz blaszanego Drwala, którzy pomagają jej dotrzeć do władcy tego świata. Dorotka wierzy że tylko z jego pomocą będzie mogła wrócić do domu"
~ lubimyczytać.pl

Mam z tą powieścią miłe wspomnienia, ponieważ czytałam ją wraz z moją młodszą siostrą ( która, dzięki Wydawnictwu [ze słownikiem] znacznie podszkoliła się w angielskim :D ). Mimo, iż jest to książka dla dzieci to nadal mi się podobała. Podczas czytania jeszcze bardziej polubiłam bohaterów. Podziwiam autora za wykreowanie tego magicznego świata, jestem pewna, że dużo pracy go to kosztowało. Powieść niesamowicie pobudza wyobraźnię, dlatego uważam, że powinny ją czytać przede wszystkim dzieci, które dopiero zaczytaną przygodę z książkami. Był to miły powrót do dzieciństwa.

~~~

Jeszcze raz serdecznie dziękuję Wydawnictwu [ze słownikiem] za możliwość współpracy :)







Autorka: Oliwia 
Data: 20.07.2017

poniedziałek, 26 czerwca 2017

Silver. Pierwsza księga snów // Kerstin Gier


Hejka! 
Kilka dni temu skończyłam czytać tą oto książkę, a z racji, iż nastał cudowny czas wakacji znalazłam czas aby usiąść i napisać co o niej sądzę. Zapraszam do czytania! 

~~~

"Liv zawsze przywiązywała dużą wagę do snów. Ale odkąd zamieszkała w Londynie, znalazły się w centrum jej zainteresowań. Tajemnicze zielone drzwi. Gadające kamienne posągi. Niania z tasakiem w schowku na miotły... Tak, ostatnio sny Liv stały się bardzo dziwne. A szczególnie ten: czterech chłopaków, łacińskie inkantacje, dziwny rytuał, a wszystko to w nocy pośrodku cmentarza. No tak, Liv zna tych chłopaków z nowej szkoły - i zawsze, gdy spotykają się na jawie, oni zdają się wiedzieć o niej więcej, niż powinni... Chyba że... śnili ten sam sen, co ona?"
- lubimyczytać.pl 


Sięgnęłam po tą pozycję z polecenia mojej przyjaciółki, od której również dostałam Silver na Boże Narodzenie. W okolicach styczniach przeczytałam około stu stron, lecz po jakimś czasie uznałam, że wrócę do niej kiedy będę miała ochotę. Bo jaki jest sens zmuszać się do czytania czegokolwiek? 

Stwierdziłam, że spróbuję się z nią zaznajomić raz jeszcze i dać jej drugą szansę jako, że za pierwszym razem niezbyt przypadła mi do gustu. Pewnie to dlatego, że ta książka z początku jest dość nudna i długo się rozkręca, przynajmniej w moim mniemaniu. Żebyście mnie źle nie zrozumieli, ja bardzo cenię sobie w powieściach dobre fundamenty, ale w Silver to było po prostu nudne.

Na szczęście im dalej w las, tym ciekawiej. Książka bardzo zainteresowała mnie swoją tematyką. Byłam zaintrygowana tym, co autorka miała do powiedzenie na temat snów.

Teraz jeśli chodzi o główną bohaterkę, to szczerze ją polubiłam (wcale nie dlatego, że ma tak samo na imię jak ja :D ). Moim zdaniem Liv zazwyczaj podejmowała właściwe decyzje i w trakcie czytania potrafiłam się z nią nawet utożsamić. Mia, czyli siostra Liv za każdym razem rozwalała mnie swoimi tekstami, była naprawdę świetną postacią. Pozostali bohaterowie byli w porządku. W Silver nie było nikogo, przez kogo chciałabym wyrzucić książkę przez okno, więc to na plus. 

Styl pisania Kerstin Gier okazał się być przyjemny. Nie był jakoś bardzo wybitny, ale dzięki niemu książka była lekka i "odmóżdżająca". Szybko i przyjemnie się czytało także dzięki cudownemu wydaniu, które ma dość sporą czcionkę.

Na koniec mogę jedynie powiedzieć, że w przyszłości sięgnę po kontynuację.


Końcowa ocena: ★★★★★★★☆☆☆

Jeśli czytaliście to z chęcią poznam waszą opinię w komentarzu, a jeśli nie to serdecznie zachęcam. Życzę wam jak najwięcej dobrych lektur, trzymajcie się i do napisania ♥ 
 
Autorka: Oliwia 
Data: 26.06.2017
 

poniedziałek, 6 marca 2017

milk and honey // rupi kaur


Witajcie!
Dzisiaj przychodzę do was z troszkę inną recenzja, dlatego, że będzie ona dotyczyła tomiku poezji. Zapraszam do dalszej części.

~~~

"„Mleko i miód” to opowieści o miłości i kobiecości, ale też przemocy i stracie. W krótkiej, poetyckiej formie skrystalizowały się pełne cielesności emocje. Każdy z rozdziałów dotyka innych doświadczeń, łagodzi inny ból. Rupi Kaur szczerze i bezkompromisowo ukazuje kobiecość we wszystkich jej odcieniach, cudowną zdolność kobiecego ciała i umysłu do otwierania się na miłość i rozkosz mimo doznanych krzywd."
- lubimyczytać.pl


Bardzo głośno jest o tej książce ostatnio. Wszyscy polscy czytelnicy z utęsknieniem czekali na tłumaczenie wierszy. Ja postanowiłam zakupić wydanie dwujęzyczne, w twardej oprawie. Zamówiłam ją w dzień polskiej premiery, nie mogąc się doczekać lektury. Kiedy w końcu dostałam ją w swoje łapki, nie wypuściłam jej, dopóki nie skończyłam czytać. Uwierzcie mi, że jak już przeczytacie jeden wiersz, to nie będziecie się potrafili oderwać.

Milk and honey dzieli się na cztery rozdziały: the hurting, the loving, the breaking, the healing. Mi osobiście najbardziej podobała się część the breaking. Co nie zmienia faktu, że cała książka jest fenomenalnym zbiorem wierszy, które wzbudzają w czytelniku najróżniejsze emocje. Wręcz utożsamiamy się z autorką. Myślę, że powieść Rupi Kaur jest tak magiczna i niesamowita dlatego, że jest po prostu prawdziwa, napisana na podstawie doświadczeń. Ilustracje narysowane przez tą kobietę są osobliwe i ukrywają najszczersze piękno.

Co do wydania dwujęzycznego, to bardzo polecam, szczególnie tym osobom, które boją się, że nie zrozumieją wszystkiego po angielsku. Niestety, ale moje zdanie jest takie, że język polski jest zbyt ciężkim i trudnym językiem, żeby te wiersze naprawdę dobrze brzmiały. W języku angielskim czyta je się lepiej i bardziej można się zgłębić w uczuciach autorki.

Cóż więcej mogę napisać? Serdecznie polecam, gwarantuję, że każdy odnajdzie się w choć jednym wierszu tej niesamowitej autorki. Ja osobiście niemal codziennie wracam do Milk and honey i przypominam sobie poszczególne teksty.


Końcowa ocena:

Jeśli czytaliście to z chęcią poznam waszą opinię w komentarzu, a jeśli nie to serdecznie zachęcam. Życzę wam jak najwięcej dobrych lektur, trzymajcie się i do napisania ♥ 
Autorka: Oliwia 
Data: 06.03.2017

wtorek, 14 lutego 2017

Prawo Mojżesza // Amy Harmon



Cześć!
Dziś skończyłam czytać książkę "Prawo Mojżesza", więc podzielę się z Wami moją opinią na jej temat. Zapraszam do czytania.

 

Opis:
 Znaleziono go w koszu na pranie w pralni Quick Wash. Miał zaledwie kilka godzin i był bliski śmierci. Jego matka, młoda narkomanka, porzuciła go zaraz po narodzinach. Zmarła zresztą kilka dni później. Mojżesz przeżył — dziecko z problemami, z którego wyrósł chłopak z problemami. Był urodziwy i egzotyczny, niespokojny, mroczny i milczący. Samotny. Budził lęk i ciekawość.
I oto któregoś lipcowego dnia osiemnastoletni Mojżesz zjawił się na farmie rodziców niespełna siedemnastoletniej Georgii. Miał pomagać w codziennych zajęciach. Był pracowity i energiczny, ale też oschły i nieprzenikniony. Fascynujący i przerażający. Georgia, wbrew ostrzeżeniom i zakazom, zbliżyła się do niego... I zaczęła tonąć.

Ta historia nie kończy się happy endem. Jest pełna bólu, niespełnionych obietnic, smutku i zawodu. To opowieść o złamanym sercu, o życiu i śmierci, o zaczynaniu od nowa, a także o wieczności. A przede wszystkim o miłości. Poczujesz ją głęboko w sercu. Przeżyjesz niezwykłe emocje, strach, niepokój i słodycz młodzieńczych uczuć. Zatracisz się bez reszty, czytając o trudnej miłości, pozbawionej spełnienia. 

z lubimyczytac.pl

 
 Książka trafiła do mnie nieco dzięki szczęśliwemu przypadkowi. Poszłam do księgarni z zamiarem kupienia Szklanego tronu, ale niestety go nie było. Jednak zanim wyszłam, sprzedawczyni pokazała mi Prawo Mojżesza i powiedziała, że jej się bardzo podobała, mimo iż to młodzieżówka. Słyszałam o powieści już wcześniej same pozytywne opinie, no więc kupiłam. I nie zawiodłam się ani trochę.

Nie wiem od czego zacząć moje zachwyty, może od bohaterów. Mojżesz zdecydowanie stał się jedną z moich ulubionych postaci książkowych. Jest tajemniczy, nierozumiany, problematyczny, dziwny i... od początku do końca fascynujący. Rozwiewa nad sobą mgłę tajemnic, a czytając cały czas miałam wrażenie, że nie go nie rozumiem. Chłopak nie wiedział czego chce, najpierw mówił jedno, potem drugie. I zdecydowanie miał problemy, które obejmowały go coraz szczelniej i szczelniej. W miarę czytania zaczynałam wszystko pojmować, jego dziwne zachowania i myśli.

 Znajomość Mojżesza i Georgi, późniejsza przyjaźń i uczucie rozwija się powoli. Ich historię czytało mi się bardzo szybko i płynnie. I naprawdę, każdemu kto uważa, że "młodzieżówka" świadczy o słabej książce z szablonową fabułą, mogę zaprzeczyć podając za przykład właśnie tę książkę. Kryje się tu głębsza opowieść, znacznie dojrzalsza niż można sobie wyobrazić. O trudnych początkach, pożegnaniach, obietnicach bez spełnienia. I przede wszystkim o miłości, ale nie takiej rodem z ekranu kina. O miłości trudnej, skomplikowanej, ale też pełnej pasji i zdolnej do poświęceń.

W dodatku w całość wpleciona jest zagadka, która otacza Mojżesza. Zaginione osoby, morderstwa, zaburzenia psychiczne, to wszystko jest w tej książce. Niektóre rozwiązania sama przewidziałam, niektóre wbiły mnie w fotel i zszokowały dogłębnie. 

To naprawdę piękna powieść i daje dużo do myślenia, a wiele złotych myśli, które kryją się na stronach Prawa Mojżesza, zapada w pamięć.
Moim ulubionym chyba jest to:

Jeśli nie kochasz, nikt nie zostaje zraniony. Łatwo odejść. Łatwo pogodzić się ze stratą. Łatwo dać sobie spokój.



OCENA

 



Zdecydowanie zachęcam Was do sięgnięcia po tę powieść. Radzę nie zrażać się po pierwszych kilkunastu stronach, jest to jedna z tych książek, które trzeba przeczytać do końca i dać im szansę. Naprawdę warto. Ja na pewno kupię drugą część - Pieśń Dawida.
Do następnego!



poniedziałek, 13 lutego 2017

Selekcja. Tom 1 - Rywalki // Kiera Cass


Hejka!
Dzisiaj przyszedł czas na recenzję książki Rywalki, którą skończyłam wczoraj wieczorem. Zapraszam do dalszej części.

~~~

"Dla trzydziestu pięciu dziewcząt Eliminacje są szansą ich życia. To dzięki nim mają szansę uciec z ponurej rzeczywistości. Ze świata, w którym panują kastowe podziały, wprost do pałacu, w którym będą spełniane ich życzenia. Z miejsca, gdzie głód i choroby są na porządku dziennym, do krainy jedwabi i klejnotów. Celem Eliminacji jest wyłonienie żony dla czarującego i przystojnego księcia Maxona.
Każda dziewczyna marzy o tym, by zostać Wybraną. Każda poza Americą Singer.
Dla Ameriki Eliminacje to koszmar. Oznacza konieczność rozstania z Aspenem – jej sekretną miłością i opuszczenie domu. A wszystko tylko po to, by wziąć udział w morderczym wyścigu o koronę, której wcale nie pragnie.
Jednak gdy spotyka Maxona, który naprawdę przypomina księcia z bajki, America zaczyna zadawać sobie pytanie, czy naprawdę chce za wszelką cenę opuścić pałac. Być może życie o jakim marzyła wcale nie jest lepsze niż to, którego nawet nie chciała sobie wyobrazić…"
~lubimyczytać.pl


Ile się zachwytów nasłuchałam o tej książce zarówno na instagramie, jak i od znajomych, to głowa mała. Przeczytałam opis Rywalek i rzeczywiście pomyślałam, że może to być fenomenalny początek kolejnej serii, a do tego ta przecudowna okładka. Książka okazała się małym rozczarowaniem. Dlaczego?

Po około pięćdziesięciu pierwszych stronach miałam ochotę wyrzucić ją przez okno. W pewnym momencie musiałam sprawdzić okładkę, bo miałam wrażenie, że czytam kolejny raz Igrzyska Śmierci. Świat i wszystko co składało się na jego kreację, wydawało mi się bardzo podobne do powieści Suzanne Collins. Nie mam pojęcia czy wszyscy z początku mięli takie wrażenie, czy tylko ja.

Już po pierwszym rozdziale wiedziałam, że główna bohaterka trafi do mojej głównej listy najbardziej irytujących postaci. America jest po prostu głupia i ta książka dużo straciła właśnie przez nią. Nawet nie znajduję odpowiednich słów, żeby opisać jak bardzo ta dziewczyna była okropna. Wydaje mi się, że Kiera Cass miała na celu wykreowanie postaci innej niż wszystkie te główne w powieściach. Niestety zdecydowanie jej to nie wyszło. Ogólnie jedyną postacią, która mi się spodobała był Maxon. Może to dlatego, że jest księciem i zachowuje się inaczej niż ci wszyscy bad boy'e w książkach. Co do pozostałych bohaterów, byli oni słabo wykreowani i oni trochę mnie nie oczarowali swoimi osobami.

Chciałabym ponarzekać trochę również na przewidywalność Rywalek. Niby mamy na początku powiedziane jasno co się stanie w kolejnych rozdziałach. To, że America zostanie wybrana było oczywiste. Tylko, że w tej książce nie było ani jednego takiego (znaczącego) wydarzenia żebym go nie przewidziała. To trochę odejmowało przyjemności czytania. Aż za bardzo mieliśmy nakreślone co stanie się na kolejnych stronach, co mnie irytowało.

Jestem pewna, że Rywalki zyskały u mnie swoją tematyką. Odkąd pamiętam interesowały mnie hierarchie w królestwach, tytuły szlacheckie i ogólnie wszystko co związane z królestwami. Samo czytanie tych wszystkich nazewnictwo sprawiało mi przyjemność.

Styl pisania autorki nie jest najlepszy, ale widać, że Kiera ma umiejętność lekkości pisania. Jak już wspomniałam na początku książka nie zyskała mojej sympatii nawet w jednym procencie, ale w miarę upływu stron na szczęście było lepiej. Czytało się naprawdę w zastraszającym tempie i historia stawała się coraz bardziej interesująca. Niestety końcówka tej historii sprawiła, że ponownie chciałam ją wyrzucić przez okno. Myślę, że zdecyduję się sięgnąć po kontynuację.
 Okładka Rywalek jest taka śliczna i bajkowa, to dlaczego treść nie mogła jej dorównać?



Końcowa ocena:


Jeśli czytaliście to z chęcią poznam waszą opinię w komentarzu. Życzę wam jak najwięcej dobrych lektur, trzymajcie się i do napisania ♥ 


Autorka: Oliwia 
Data: 13.02.2017

sobota, 11 lutego 2017

Buszujący w zbożu // J.D. Salinger






Cześć! ☕
Dwa dni temu skończyłam czytać Buszującego w zbożu, więc postanowiłam podzielić się z Wami moja opinią na jej temat. Zapraszam do czytania.

 

Chciałam przeczytać tę książkę już od jakiegoś czasu, dlatego ucieszyłam się, gdy dostałam ją na święta. Ciekawiła mnie z uwagi kontrowersji jaka się wokół niej wytworzyła w latach XX (W latach 1961-1982 powieść była najbardziej cenzurowaną książką w amerykańskich szkołach średnich i bibliotekach). Obecnie powieść jest lekturą w wielu krajach, nawet u nas w Polsce.

Opis:
Bohaterem 'Buszującego w zbożu' jest szesnastoletni uczeń, Holden Caulfield, który nie mogąc pogodzić się z otaczającą go głupotą, podłością, a przede wszystkim zakłamaniem, ucieka z college`u i przez kilka dni 'buszuje' po Nowym Jorku, nim wreszcie powróci do domu rodzinnego. Historia tych paru dni, którą opowiada swym barwnym językiem, jest na pierwszy rzut oka przede wszystkim zabawna, jednakże rychło spostrzegamy, że pod pozorami komizmu ważą się tutaj sprawy bynajmniej nie błahe... 

z lubimyczytac.pl

 

Zacznę od głównego bohatera, który jest przyczyną kontrowersji wokół książki. Holden jest wulgarny; wyrzucany był z wielu szkół; każda osoba, którą spotka jest przez niego krytykowana (choć zdarzyły się wyjątki); wydaje mu się, że jest lepszy od innych; nikogo nie słucha. Jego wady wymieniać można w nieskończoność. Zanim zabrałam się za czytanie, przeczytałam kilka opinii na temat książki i wiele osób bardzo negatywnie oceniało tę postać. Jednak ja uważam, że Caulfield jest po prostu przykładem nastolatka w okresie buntu i ja dobrze go rozumiałam czytając jego przemyślenia. Znosiłam wszystkie "cholery" i inne przekleństwa, ponieważ sama myślałam podobnie jak on. 
W powieści mamy wielu bohaterów pobocznych, mówiąc wielu mam na myśli około 30 postaci? Z jednej strony jest to plus, z drugiej minus. Lubię, gdy mamy wiele osób drugoplanowych i trzecioplanowych, jednak powinny one mieć choć trochę rozwiniętą swoją historię... Autor starał się jak mógł, poświęcając każdej z tych mniej ważnych postaci przynajmniej kilka zdań, ale jak dla mnie to za mało. Mamy duży misz masz charakterów, a jedyny dobrze opisany to siostra Holdena - Phoebe.



No dobrze, bohater jest ok, ale jaka jest właściwie fabuła tej powieści? Hm, otóż tu mamy problem. Fabuła jest tak do bólu nijaka i nudna, że ostatnie 20 stron męczyłam bardzo długo. Pierwsze 150 pochłonęłam i czytało się całkiem przyjemnie (czekałam na rozwinięcie właściwej akcji... które nigdy nie nadeszło), następne 100 stron już lekko musiałam się zmuszać do ich czytania, a ostatnie 50 było męką. O czym jest ta książka? To po prostu wsadzenie bohatera z jego przemyśleniami do jakiegoś miasta, żeby się po nim tułał i dzielił z czytelnikiem tym co chce mu przekazać. To wszystko. Na prawdę liczyłam na oryginalny pomysł, albo chociaż na opis miejsc Nowego Jorku, a dostałam tylko Central Park i hotele, po których Holden się włóczył. 

Bardzo podobał mi się natomiast zamysł tej historii, czyli opowieść o świecie dorosłych i dzieci, o postrzeganiu życia przez nastolatków. Także o tym, że porusza trudne tematy (musicie sami się przekonać o jakich mowa) oraz mówi o wyalienowaniu, samotności głównego bohatera. 
Wikipedia głosi: Książka jest apoteozą dzieciństwa, co w sposób szczególny podkreślone jest przez metaforę buszującego w zbożu, czyli osoby, która łapie dzieci na moment przed ich upadkiem z klifu (metafora dorosłości).


 


OCENA: 

 ★★★★★★☆☆☆


Czy polecam Wam tę książkę? Tak, jest to jedna z tych lektur klasyków, które po prostu trzeba znać. Ta powieść kształtowała rozwój pisarstwa w XX wieku i jest ważną częścią historii książkowej. Zachęcam do przeczytania. Do następnego postu!