sobota, 21 kwietnia 2018

It ends with us - Colleen Hoover [Malwina]


Cześć!
Dzisiaj przychodzę do Was z książką, której okładka bardzo kojarzy mi się z wiosną.
Przeczytałam ją jednym tchem i muszę przyznać, że podobała mi się bardziej, niż poprzednia książka tej autorki, którą czytałam, czyli Maybe Someday.





"Czasem te osoby, które najmocniej nas kochają, potrafią też najmocniej ranić.

Lily Bloom zawsze płynie pod prąd. Nic dziwnego, że otworzyła kwiaciarnię dla osób, które… nie lubią kwiatów, i prowadzi ją z pasją i sukcesami. Gdy poznaje przystojnego lekarza Ryle’a Kincaida i rodzi się między nimi wzajemna fascynacja, Lily jest przekonana, że jej życie nie może być już lepsze.

Tak mogłaby skończyć się ta historia. Jednak niektóre rzeczy są zbyt piękne, by mogły trwać wiecznie. To, co się kryje za idealnym związkiem Lily i Ryle’a, jest w stanie dostrzec jedynie Atlas Corrigan, dawny przyjaciel Lily. Kiedyś ona była dla niego bezpieczną przystanią, teraz sama potrzebuje takiej pomocy. Nie zawsze jesteśmy bowiem dość odważni, by stanąć twarzą w twarz z prawdą… Szczególnie gdy przynosi ona tylko cierpienie."
 
- Opis z lubimyczytac.pl



 


To w jaki sposób ta książka mną poruszyła jest wręcz nie do opisania.
 Collen Hoover zawarła w powieści swoje własne przeżycia i może dlatego tak dobrze zobrazowała ujęty w niej problem. It ends with us jest niezwykle przejmującą historią o kobietach, które doświadczyły przemocy domowej. O miłości, ale przede wszystkim o cierpieniu, wybaczaniu i żalu.

Powieść pokazuje przede wszystkim, że nie wszystko jest czarne lub białe. Dlaczego kobieta nie odejdzie od mężczyzny, który ją wykorzystuje lub znęca się nad nią? Czy łatwo jest wybaczyć? Czy właściwie, w takiej sytuacji NALEŻY wybaczyć? 

Kiedy czytałam tę książkę nie jeden raz uroniłam łzę. Co dziwne, mimo ciężkiego tematu i smutku wylewającego się ze stron, czytało mi się ją bardzo szybko. Praktycznie przeczytałam ją w jeden dzień. Nie mogę powiedzieć, że to "lekka" lektura, ze względu na jej temat (bo wcale nie jest przyjemnie czytać o tym, co czuje osoba bita we własnym domu przez osobę, którą kocha). Więc powiem, że czytało się ją dobrze.

Uwielbiam język Hoover. Opisy uczuć postaci są świetnie napisane, dialogi podobnie. Jedyny problem mam ze schematami, w które autorka, według mnie, zdaje się wpadać. Sytuacje, w której ktoś okazuje się być kogoś rodziną, a bohaterowie PRZYPADKOWO na siebie wpadają... to po prostu znane mi zagrywki z Maybe Someday - jednej z książek Colleen. Niemniej jednak, nie przeszkadzało mi to zbytnio.

Myślę, że It ends with us dużo uświadamia. Przede wszystkim otwiera oczy na pewne sprawy i zmienia myślenie. Jest to przejmująca, trudna, ale piękna książka. Polecam ją wszystkim.
Podobała mi się znacznie bardziej, niż Maybe someday, którą czytałam w zeszłym roku. Szczerze mówiąc, przy tej pozycji Maybe someday wydaje się być tylko przeciętnym romansikiem. 


 


OCENA:

  ★★★★★★★★★



Po prostu przeczytajcie, naprawdę warto.
Do następnego!









1 komentarz:

  1. Piękna historia, którą naprawdę warto poznać. Jednak u mnie nadal wygrywa właśnie "Maybe someday" <3

    Zabookowany świat Pauli

    OdpowiedzUsuń