niedziela, 25 września 2016

Droga ku szaleństwu \\ Recenzja "Wielkiego Marszu"

 


Cześć.
Zdecydowałam, aby jako pierwszą recenzję napisać o książce, którą przeczytałam w zaledwie dwa dni i, która wzbudziła we mnie wiele uczuć naraz. Mowa oczywiście o "Wielkim Marszu", autorstwa Stephena Kinga - niepodważalnego mistrza pisarstwa. Jest to pierwsze jego dzieło, które przeczytałam, choć na w planach znajdują się także: "Carrie" oraz "Lśnienie".

"Wielki marsz" opowiada o stu chłopcach w wieku nastoletnim, którzy biorą udział w grze, która poleca na tym, że muszą oni ciągle iść z szybkością min. 6km/h. Nie mogą oni zwalniać ani się zatrzymywać, jeśli to zrobią otrzymują upomnienie, a mogą ich dostać maksymalnie 3. Za czwartym razem czeka ich egzekucja. Gra toczy się tak długo, aż zginie przedostatni zawodnik. Głównym bohaterem jest Garraty, pochodzący ze stanu Maine, jest on również narratorem książki.
Od początku, gdy czytałam tą powieść, uważałam, że mogła być ona inspiracją dla autorów np. "Igrzysk śmierci", "Paniki" czy choćby "Więźnia labiryntu". Wszystkie opowiadają o niebezpiecznej grze na śmierć i życie, w której biorą udział nastoletni ludzie. To co nie spodobało mi się akurat w tej książce tego typu to fakt, że nie jest wyjaśnione co skłoniło głównego bohatera to wzięcia udziału w Marszu (a zawodnicy mogli do pewnego czasu zrezygnować). Natomiast motywy innych postaci wydawały mi się w dużej mierze płytkie i bez sensu. No bo, zastanówcie się, czy wzięlibyście udział w czymś, co może doprowadzić do śmierci bez ważnego powodu?
Powieść czytało mi się bardzo szybko i płynnie, wracałam chętnie do czytania, zaciekawiona losem bohaterów. Niby to tylko historia o chodzeniu i rozmowie pomiędzy chłopcami, a jednak było w niej wiele ludzkiego dramatu, śmierci, cierpienia. Żadnego z bohaterów nie darzyłam specjalną sympatią, ale gdy umierał ktoś kto przez długi czas towarzyszył Garraty'emu, zdarzyło mi się uronić łzę.
To co mi się nie spodobało to duża ilość przekleństw, ostrych określeń i bezpośrednich nawiązań do seksu. Okej, jestem w stanie wybaczyć i zrozumieć przekleństwa podczas przeżywania bólu, czy coś w tym stylu, ale nie co drugie słowo w dialogu. Było tego za dużo i czułam niesmak czytając rozmowy pomiędzy bohaterami.
Wielkim zaskoczeniem okazało się dla mnie zakończenie, które jest otwarte - wolne do interpretacji czytelnika. Nie jest banalne, a tego się właśnie spodziewałam. Myślałam, że dostanę dokładnie to, co było w np. Igrzyskach Śmierci, czyli wyłonienie zwycięzcy. To jest zdecydowanie na plus - genialne zwieńczenie powieści.
 

PODSUMOWUJĄC


Na plus:
~książkę czyta się szybko
~genialne opisy przeżyć głównego bohatera
~oryginalny pomysł
~szokujące zakończenie, dające do myślenia

Na minus:
~duża ilość przekleństw i podtekstów erotycznych
~słabo wykreowani bohaterowie drugoplanowi

 

OCENA

 ★★★★★★★☆☆☆

 

 






Mam nadzieję, że recenzja Wam się spodobała. 

Osobiście zachęcam do przeczytania tej książki, jeśli macie 13+ lat :) 


Do następnego posta. 



1 komentarz:

  1. Zaciekawiła mnie twoja recenzja napewno sięgne do tej książki;)

    OdpowiedzUsuń